Niesamowite przeżycie na zgrupowaniu

Dziś zaczeło się od spóźnienia na rozruch. Potem zjadłam przepyszne parówki. Po śniadaniu mieliśmy chwilkę dla siebie, potem ruszyliśmy do portu zrobić łódki. Niestety wiatr nam nie sprzyjał, więc poszliśmy na skałki, gdzie wiele osób wywaliło się do wody, na szczęście tylko buty mokre. Następnie po zejściu z kamieni poszliśmy na plażę, gdzie wszyscy zagraliśmy w piłkę nożną. Po półgodzinym graniu poszliśmy do portu, gdzie dostaliśmy polecenie schodzenia na wodę. Na wodzie zrobiliśmy rozgrzewke, a potem halsówkę i wyścig, a na koniec pływanie po trójkącie.

 

 

A moja przygoda odbyła się w wyścigu, gdy płynąc już jednym halsem na metę zaczął płynąć prosto na mnie kuter. Bardzo się zdenerwowałam, ponieważ trener na brzegu powiedział, że one nie zważają na nic, dlatego zaczełam krzyczeć, lecz on zbliżał się bardzo szybko. W ostatniej chwili mnie zauważył i ledwo zdążył mnie ominąć. Po zrobieniu wszystkiego wiatr zaczął siadać, dlatego podpłyneliśmy wszyscy do latarni, a po dziesięciu minutach oczekiwania pan Marek zaczął nas holować do portu i w tedy niestety mój kolega zranił sobie palec. Po zejściu z wody zklarowaliśmy sprzęt i udaliśmy się do hotelu, a po obiedzie na miasto. Na koniec odprawa i pójście spać.

 

Pozdrawiam Wiktoria.

Skomentuj

Komentarze

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*