Druga wycieczka a potem trening
Wczoraj na odprawie sprawdziliśmy warunki wietrzne, lecz niestety okazały się bardzo słabe, dlatego pan Marek zarządził śniadanie o 8:30, a potem od razu do portu, żeby nie tracić czasu, ponieważ już o 10:00 miało siadać. Wstałam o 07:40, potem na śniadanko i robić sprzęt, gdy dotarliśmy do portu zaczęliśmy odkrywać żagle, a wtedy trener krzyknął, żeby nie odkrywać, ponieważ nic nie wieje i idziemy na krótką wycieczkę.
Po kilometrze drogi byliśmy na miejscu. Dowiedzieliśmy się, że jesteśmy na cmentarzu. Cmentarze są piętrowe czyli jest zbudowany budynek i kilka w nim trumien. Jest tak, ponieważ w Palamos są skały i nie mają jak wykopać grobów, pomysł niezły. I tak skończyła się nasza wysieczka, ponieważ zaczeło wiać i teraz kolejny kilometr drogi masakra, ja tam wymiękłam, tak jak połowa naszej grupy.
Gdy dotarliśmy do portu trener się wkurzył, ponieważ cały czas przedłużaliśmy i dlatego o 14:07 mieliśmy być już na wodzie. Na ubranie się i sklarowanie łódek dostaliśmy pół godziny. Karą za każdą minutę spóźnienia było 10 pompek Ja zmieściłabym się w czasie, gdyby nie to że, gdy się przebierałam to zaczełam krwawić z nosa. Trener darował mi pompki. Po zejściu na wodę zrobiliśmy rozgrzewkę, na której było pływanie po małym trójkącie. Następnie wyścig w, którym byłam pierwasza. Potem cztery wyścigi na różnych trasach i koniec, ponieważ zachodziło słońce. Po treningu obiad najpyszniejszy z całego wyjazdu, na razie. Potem godzine wyjście na miasto i odprawa, a potem spanko.
Pozdrawiam Wiktoria.