Dzień bez treningu

Wczoraj na odprawie jak zwykle sprawdziliśmy wiatr niestety w prognozie było tylko 1 m/s.  Dlatego pan Marek powiedział, że jeżeli warunki pogodowe się sprawdzą to zabierze nas na całodniową wycieczkę. Rano rozruch był
na 8:30. Ponieważ wczoraj byłam rozkojarzona zapomniałam włączyć budzik, czego konsekwencją było powtórne zaspanie. Lecz tym razem trener nie darował mi tego, dlatego robiłam 10 pompek i tak mało jak na minutowe spóźnienie. Po rozruchu śniadanko i chwila wolnego, co nie dotyczyła mnie, ponieważ miałam dyżur. Po dyżurze poszliśmy całą grupa  do portu gdzie spędziliśmy godzinę. Ten czas zleciał bardzo szybko, ponieważ oblewaliśmy się wodą, było zabawnie i mokro. Potem wybraliśmy się na wymarzoną wycieczkę.

Zaczęliśmy od 30 minutowego marszu do plaży  La-Fosca,  na której nie było piasku tylko małe kamyczki. Gdy dotarliśmy na plaże próbowałam biec wzdłuż brzegu, lecz fale okazały się zbyt duże i zamoczyłam sobie obuwie. Potem trzeba było pokonać stromą kilku metrową skałę, aby iść dalej. Młodszym trudno było ją pokonać, ponieważ są mniej zwinni niż my. Po przejściu skałek znowu chciałam wejść na małą skałę niedaleko brzegu. Zaczęłam iść w jej stronę po brzegu i musiałam wejść kawałek do wody. Gdy prawie na niej byłam  wpadłam do głębokiego do pasa rowu i cała sie zamoczyłam. Potem zaczęłam biegać po falach i robić różne szalone rzeczy.

Po plaży poszliśmy na wielką górę pod, którą ledwie podeszłam. Ale zejść z niej było bardzo prosto. Po kilku minutach
byliśmy już na następnej górze. Tym razem podeszłam bez najmniejszego problemu.

Gdy wchodziliśmy na nią to spotkaliśmy ludzi,  którzy otwierali jeżowce. Z ciekawości podeszliśmy i zostaliśmy nimi poczęstowani. Surowymi! Byli odważni, którzy spróbowali (Kacper, Filip, pani Magda i Pan Marek). Brrrr. Lecz chyba nie zasmakowało im to.

Na górze spotkaliśmy żeglarzy, którzy biegali. Na jej szczycie stoją ruiny zamku, niestety nie mogliśmy podejść bliżej, ponieważ był ogrodzony.
Potem wróciliśmy do hotelu zjedliśmy obiad na który były dewolaje. Po obiedzie jak co dziennie mamy czas wolny. Umówiliśmy się na oglądanie Robin Hooda, ponieważ nie było odprawy. Po filmie idziemy spać bo jutro śniadanie o 8:00.

Pozdrowienia
z Palamos przesyła Wiktoria z całą grupą.

Dodaj komentarz

Adres elektroniczny nie będzie publicznie widoczny.

*

*