Wreszcie mocno powiało
Tradycyjnie na odprawie sprawdziliśmy prognozę pogody. Okazało się, że ma bardzo dużo wiać i
wiatr ma się zwiększać dlatego wstałam o 7:40, aby zdążyć na śniadanie, które
było na 8:00, jak to zwykle bywa. Po śniadaniu trener kazał nam, żebyśmy zrobili
po 100 brzuszków i 40 pompek, ponieważ nie było rozruchu. Na szczęście można było
robić na raty czyl,i zrobić przypuśćmy 20 brzuszków i 8 pompek, chwile odpocząć i
robić dalej. Dlatego z czasu wolnego zrobiły się ćwiczenia. Gdy zrobiliśmy już przypisane nam
zadania mieliśmy czas dla siebie, choć dużo to go niestety nie było. Następnym
poleceniem trenera był, żebyśmy o 10:00 byli w porcie. Wyszliśmy o
9:50 i ledwo co zdążyliśmy. Gdy dotarliśmy do portu popatrzyliśmy na morze, a było
około 1m/s. Bardzo się zdziwiliśmy, ponieważ prognoza mówiła o 8 m/s.
Powiedzieliśmy, że nigdy już na nią nie spojrzymy. Pan Marek powiedział, że nie
idziemy już na żadną wycieczkę, tylko czekamy na wiatr. W tym czasie
wszyscy, którzy są na tym wyjeździe z naszej grupy zagrali w ,, dziada”, chyba wiecie o co chodzi. Następnie chłopcy
zagrali mecz z laserowcami gdzie załatwili ich na miazgę wynik to 10:04 . W
całym meczu piłka wpadła aż 3 razy do wody i dwa raz to tak, że jeden z kolegów
zwodował swoją łódkę i popłynął po nią.
Po meczu zeszliśmy na wodę. Najpierw półgodzinne pływanie po małym trójkącie,
zwracając uwagę na technikę. Potem tak jakby meczówki, które urwały się w
połowie. Następne ćwiczenia to były wyścigi po wymyślonych trasach. Po zejściu
z wody poszliśmy na obiad, na którym były schabowe z mizerią. Po obiedzie rozwiesiłam rzeczy i popatrzyłam jak
koledzy grają w gry. Następnie odprawa, na której trener opowie nam o naszych błędach technicznych.
Potem myć się i do łóżka.
Pompeczki za wyastrzanie
Pozdrawiam
Wiktoria.